Jakkolwiek doceniam pewne aspekty medycyny naturalnej, jak ziołolecznictwo czy domowe sposoby leczenia infekcji bakteryjnych, to nie jestem przekonany, czy medycyna dalekiego wschodu może być skuteczna. Mając lat kilkanaście byłem o wiele bardziej skłonny wierzyć w rzeczy takie jak czakry, czy akupunktura, później poszedłem na studia, gdzie nauczono mnie myśleć krytycznie, czyli nie wyciągać wniosków z zaistniałej korelacji, ale szukać związków przyczynowo – skutkowych. Ponadto dowiedziałem się też sporo na temat działania ludzkiego umysłu, więc jak najbardziej możliwe wydaje mi się, że za większość sukcesów medycyny dalekiego wschodu odpowiedzialny jest efekt placebo.

Mimo to rozumiem ludzi, którzy dotknięci przypadłościami, z którymi współczesna medycyna sobie nie radzi, szukają swojej szansy w metodach niekonwencjonalnych. Nie neguję też przypadków, w których metody te zadziałały. Siła umysłu i sugestii jest ogromna i fakt, że zachodnia medycyna jej nie docenia stanowi jej słaby punkt.