środa, 8/5/2024 | 2:36 CEST
You are here:  / Medycyna estetyczna / Jestem dumna z siebie, że udało mi się wywalczyć KP

Jestem dumna z siebie, że udało mi się wywalczyć KP

post by related

related post

Historia Magdaleny

Mam przyjemność pokazać Wam pierwszy list, który otrzymałam od jednej z mam. Magdalena opowiada, że to co wydawało jej się oczywiste wcale takie nie było. W walce z pierwszymi trudnościami wcale nie pomogła jej presja rodziny, ani tzw. „terror laktacyjny”. Przeczytajcie list do końca, choć ostatnie zdania zasmucają… to mimo wszystko historia zakończyła się dobrze. Tzn. ona się jeszcze nie zakończyła, ona wciąż trwa. Trzymamy kciuki, aby trwała tyle, ile ta dzielna mama sobie założyła i o jeden dzień dłużej ;).

„Urodziłam przez cięcie cesarskie i przystawiłam córkę do piersi 2 godziny po porodzie. Bolało jak cholera, nie wiedziałam, jak ją przystawić i czy dobrze ssie. Poprosiłam położne o pomoc, ale potraktowały mnie jak idiotkę, która nie umie karmić dziecka. Jakoś sobie poradziłam, ale w 3 dobie okazało się, że moje dziecko zbyt dużo straciło na wadze. Pediatra szpitalna kazała ważyć córkę po każdym karmieniu i wyszło, że nic nie przybiera. Kazali mi dokarmiać mm co 3 godziny. Tak też robiłam i 2 dni później wpisano nas ze szpitala. Na odchodne usłyszałam, że pokarm mi za chwilę wygaśnie, ale żebym do tego czasu trochę dziecko dokarmiała. Zdziwiłam się, bo w planach miałam systematyczne rezygnowanie z mm, a nie z kp! Położna, która odwiedziła nas w domu również orzekła, że nie mam szans na wyłączne kp, ale jak się postaram, to może uda mi się karmić w trybie mieszanym. Byłam załamana, bo od zawsze byłam przekonana, że będę karmiła piersią, a tu nagle okazało się, że to nie jest takie oczywiste. Do tego doszła presja rodziny. Potrafiłam kilka razy dziennie słyszeć pytanie, czy już karmię tylko piersią, ciągle mówiono mi o cudownych właściwościach mleka kobiecego, a o mm mówiono jak o paszy. Wspierał mnie tylko mój mąż. Płakałam przy każdej podawanej butelce, czułam się parszywą matką i wybrakowaną kobietą. Rodzina traktowała mnie jak lenia, który z wygodnictwa podaje butelkę. A ja przez pierwsze 2 tygodnie siedziałam z Małą non stop na piersi. Kiedy tylko zasnęła, odciągałam mleko laktatorem. Ciągiem spałam maksymalnie 2 godziny. Czułam się i wyglądałam jak zombie. Laktacja rozkręcała się powoli, ale systematycznie udawało mi się zmniejszać ilość butelek z mm. Mała przestawiła się na wyłączne picie z piersi mając 7 tygodni. Dziś ma 16. Wiem, że długa jeszcze droga przede mną. Chciałbym karmić do roku, ale na nic się nie nastawiam. Może być tak, że Niunia odrzuci moją pierś (choć teraz jest cyckoholiczką) albo stracę pokarm. Może być też tak, że będę karmiła dłużej. Życie nauczyło mnie nie robić planów. Jestem dumna z siebie, że udało mi się wywalczyć kp i uwielbiam karmienie piersią, ale czasem zastanawiam się, czy było warto przechodzić przez to 96wszystko. Czas, który powinnam była poświęcić na poznawanie się z dzieckiem wspominam jako horror. Trauma, żal do rodziny, frustracja – takie wspomnienia będę miała z pierwszych 2 miesięcy życia mojego dziecka. A to wszystko z powodu nieuzasadnionego terroru laktacyjnego.”

Magdaleno bardzo dziękuję Ci za Twoja opowieść. Cieszę się, że sobie poradziłaś, powinnaś być z siebie bardzo dumna! Szkoda tylko, że pierwsze tygodnie z Twoja córką nie pozostawiły po sobie tylko i wyłącznie ciepłych wspomnień. Oby radość z rozwoju i postępów Twojej małej szybko zamazały nieprzyjemne wspomnienia! Powodzenia 🙂